Prasówka cyfrowa (29.04.2025)
Wrogi internet, heurystyki sztucznej inteligencji i Atari vs Nintendo
Cześć,
na zakończenie majówki, z kilkudniowym opóźnieniem, przesyłam kolejne zestawienie 10 tekstów z dwóch tygodni (15-29.04). Dla przypomnienia: nie jest to przegląd najważniejszych newsów, ale wartej uwagi publicystyki, zwłaszcza takiej z długim terminem ważności. Dobrej lektury!
1. Co to znaczy, że internet jest nam wrogi
Jacob Silverman, Welcome to slop world: how the hostile internet is driving us crazy (Financial Times)
🔗 https://www.ft.com/content/5d06bbb4-0034-493b-8b0d-5c0ab74bedef
W grudniu wśród najlepszych tekstów 2024 roku wyróżniłem kultowy już w niektórych kręgach esej Marii Farrell i Robina Berjona pt. We Need to Rewild the Internet. Pisałem o nim wówczas: “Autorzy robią rzecz arcytrudną: proponują nową, ekologiczną metaforykę myślenia o sieci, która na dodatek nie jest tylko zabawą słowem, ale (nomen omen) wyrasta z głębszej refleksji nad podobieństwami między środowiskami cyfrowym i naturalnym. W literaturze poświęconej ponownemu «zdziczaniu» terenów zmienionych przez działalność człowieka odnajdują lekcje dla polityków, przedsiębiorców, programistów, którym zależy na uczynieniu sieci lepszym miejscem do życia”. Podobne rzeczy robi Silverman w tekście, który także może niedługo nabrać statusu kultowego. Tak jak Farrell i Berjon szuka inspiracji w dorobku nauki pozornie niepowiązanej ze studiami nad internetem (urbanistyce). Naświetla też podobieństwa między procesami przekształcającymi środowisko cyfrowe i materialne (miejskie). Proponuje wreszcie chwytliwą metaforykę “wrogiego internetu”, w nawiązaniu do “wrogiej architektury” (hostile architecture). O ile jednak autorzy We Need to Rewild the Internet starali się stworzyć pozytywną wizję przyszłości sieci, Silverman ogranicza się do głębokiej diagnozy problemu. W zakorzenionej mocno w osobistych doświadczeniach narracji splata różne popularne teorie krótkiego zasięgu: teorię gównowacenie, teorię martwego internetu, “slopifikację” sieci przez treści generowane sztuczną inteligencją itd. Łącznie tworzy z nich jednak coś więcej niż sumę części, chaotyczną mozaikę. Silverman opowiada historię o internecie, w którym wszystkie te problemy mogą dosłownie doprowadzać do szaleństwa: “The barriers are broken. There is a constant flood of stimulus, information, meaning, epiphany. The tide is overwhelming; the only available response is hysteria”.
2. O czym czatują amerykańskie elity
Ben Smith, The group chats that changed America (Semafor)
🔗 https://www.semafor.com/article/04/27/2025/the-group-chats-that-changed-america
Przy okazji tzw. afery Signalgate po raz kolejny wyszło na jaw, że amerykańskie elity uwielbiają grupowe czaty w komunikatorach ze znikającymi wiadomościami. Ben Smith postanowił pójść za ciosem i zbadać, kto jeszcze, gdzie i po co konwersuje na tego rodzaju kanałach. Jego tekst, pełen smaczków i przecieków, to wędrówka po takich grupach, jak Chatham House, która zresza m. in. miliarderów z branży VC czy Everything is Fine, która powstała na kanwie niesławnego listu z magazynu Harper’s. Mam po lekturze tej netnografii dwa główne wnioski. Pierwszy: kiedy ci ludzie mają czas na pracę? “(…) they do this (not kidding) like 20 hours a day, including on weekends” - mówi jeden z rozmówców Smitha. Zakładam, że to właśnie jest ich praca, co tłumaczy deklaracje pokroju słynnych 16 godzin Marcina Matczaka. Drugi: internetowa radykalizacja dorosłych, szczególnie wpływowych dorosłych, to niedoceniany problem. Całkiem dobrze zbadany jest przypadek Elona Muska, który omawiałem jakiś czas temu w podcaście Polityki Insight. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, a teksty takie jak ten Smitha dają wgląd w to, co kryje się pod powierzchnią. Jeśli chcecie zanurzyć się pod nią głębiej, to polecam równiż newsletter Maxa Reada - zawiera m. in. przegląd innych głośnych czatów grupowych dla elit, o których informacje wypłynęły w ostatnich miesiącach.
3. Kim jest najbardziej zasięgowy twórca politycznych klipów
Drew Harwell, The 40-something single dad shaping liberal media from his laptop (Washington Post)
🔗 https://www.washingtonpost.com/technology/2025/04/19/acyn-torabi-liberal-viral-video-clips/
Jeśli śledzicie amerykańską politykę na X czy Bluesky’u, to z dużym prawdopodobieństwem widziałyście kiedyś jakiś post z konta “Acyn”. Obok Aarona Rupara to najaktywniejszy twórca skrojonych pod społecznościówki klipów z amerykańskich mediów. Śledzi i relacjonuje wydarzenia w Kongresie, konferencje prasowe, wiece, programy publicystyczne. Nagłaśnia wypowiedzi polityków i dziennikarzy. Kilkukrotnie zdarzało mi się udostępniać jego treści, bo wiedziałem mniej więcej, że to postać, ktorej rzetelności można ufać. Jego tożsamość, cele, którymi się kieruje, czy też sposób pracy pozostawały jednak zagadką. Rozwiązuje ją ten krótki reportaż dający fascynujący wgląd w codzienność zawodowego, no właśnie, kogo — dziennikarza? publicysty? kuratora treści? influencera? “twórcy contentu”? Na to pytanie każdy może sobie wyrobić odpowiedź po lekturze, bo kryje się w niej także ocena działalności Acyna i, szerzej, przemian mediów, których symptomem jest jego popularność.
4. Jak aktorzy, którzy stali się awatarami AI, próbują zachować twarz
Ashley Belanger, Regrets: Actors who sold AI avatars stuck in Black Mirror-esque dystopia (Ars Technica)
Gdy popularność zaczęły zdobywać bazy stockowych zdjęć, ludzie, którzy zdecydowali się sprzedać swoją pozobizę zaczęli zmagać się z przykrymi konsekwencjami tej biznesowej decyzji. Węgier András Arató stał się “Dziwnym panem ze Stocka”, a wiele innych osób zaczęło odnajdywać swoje podobizny w kontekstach mogących budzić zażenowanie czy nawet oburzenie. Modelki i modele, którzy zgodzili się na wykorzystanie swoich wizeeunków jako bazy dla generowanych z pomocą sztucznej inteligencji awatarów, znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji. Nie są jedynie milczącymi “twarzami” dziwnych produktów czy memów, ale mówią swoim głosem rzeczy, z którymi się nie zgadzają, głoszą propagandowe treści czy rozsiewają medyczną dezinformację. Linkowany artykuł z Ars Techniki opowiada o próbach odzyskania kontroli nad swoim wizerunkiem przez aktorów i działaniach firm tworzących awatary, by poprawić bezpieczeństwo ludzi sprzedających im wizerunek. Można tę opowieść czytać ze smutkiem czy irytacją jako kolejną historię o dystopijności naszych czasów, “głupim cyberpunku”. Uderzyło mnie w niej jednak, jak bardzo jej bohaterowie traktują to co się dzieje z relatywnym spokojem i akceptacją. Dobrze podsumowuje to ten cytat: “Coy confirmed that money motivated his decision, and while he found it «surreal» to be depicted as a con artist selling a dystopian future, that didn't stop him from concluding that «it's decent money for little work»”.
5. Czym są heurystyki sztucznej inteligencji
Christopher Mims, We Now Know How AI ‘Thinks’—and It’s Barely Thinking at All (The Wall Street Journal)
🔗 https://www.wsj.com/tech/ai/how-ai-thinks-356969f8
W polecanych w ramach prasówki tekstach kilkukrotnie powracał temat problemów z antropomorfizacją sztucznej inteligencji, szczególnie zaś z przekonaniem, że systemy te “myślą” jak ludzie. W marcu polecałem np. tekst nt. idei “postrzępionej inteligencji”. Artykuł Chrstophera Mimsa z WSJ prezentuje podoben wnioski, co tamten esej. Przekonuje, że modele sztucznej inteligencji nie rozumują w sposób ludzki, ale rozwiązują problemy, atakując je ogromną liczbą różnych heurystyk, metod łączenia informacji, formułowania i weryfikowania hipotez. Pozwalają im na to wielkie zasoby obliczeniowe, którymi dysponują wiodące firmy z branży, i jeszcze większe zasoby (często nieetycznie, a nawet nielegalnie zdobytych) danych, którymi trenowane są systemy. Z refleksji nt. ich ograniczeń płynie wniosek, że tzw. ogólna sztuczna inteligencja (AGI), a więc hipotetyczny i niedookreślony stan rozwoju SI, na którym będzie dorównywać ogólnymi kompetencjami ludziom, nie tylko jest zjawiskiem odległym w czasie, ale wręcz celem niemożliwym do osiągnięcia współczesnymi metodami rozwijania dużych modeli językowych.
6. Jak slim fit stał się stylem amerykańskiej prawicy
Derek Guy, The Evolution of the Alpha Male Aesthetic (Bloomberg)
🔗 https://www.bloomberg.com/features/2025-maga-man-style-history/
Jedną z rzeczy, które na pewno zapamiętam z trwającej kampanii prezydenckiej, jest następująca wypowiedź Karola Nawrockiego: „Nie wiem czy państwo, głównie dziennikarze, zwróciliście uwagę na to, że szef Pentagonu biegał w szarym dresie, bo nie musi nikogo udawać i nie musi wnosić na ulice Warszawy i wkładać na swoje ciało termicznej odzieży do biegania, bo reprezentuje siebie, swoje wartości (…)”. Zapamiętam ją nie tylko dlatego, że daje wspaniały wgląd w podświadomość kandydata, ale też dlatego, że luźny, bawełniany dres to wyjątek od reguły, którą wśród amerykańskiej prawicy stanowi dziś styl slim fit. O tym, jak to się stało, że awangarda maczyzmu zaczęła upychać swoje nabite ciała w lajkrę i trzeszczące w szwach garnitury, napisał znany i lubiany Derek Guy. W ostatnich latach wyrósł na najlepszego komentatora mody męskiej w internecie, a przy okazji ikonę lewicującego internetu, poszerzając mężczyznom horyzonty i nogawki spodni. Polecam jego esej o korzeniach “stylu MAGA” nie tylko dlatego, że jest po prostu ciekawy i dobrze napisany. Przede wszystkim realizuje oficjalne hasło tego newslettera: jest wyprawą w górę rzeki treści. Ta podróż zaczyna się od trafnej obserwacji: “In certain corners of the internet, the ideal man lifts weights, tracks macros and speaks in clipped imperatives. He dresses not for comfort but for the camera, squeezing into compression gear or tightly tailored suits. And, most important, he performs for the feed: the viewers he hopes will follow, the followers he hopes will buy (his coaching program, his supplements—link in bio!), and the godless algorithm that plucks people from obscurity and turns them into celebrities”. Następnie Derek Guy prowadzi czytelników przez dekady przemian kanonów męskiej mody i urody, by zatoczyć koło i dotrzeć do współczesności.
7. Jak się — i nas — trzymają Chińczycy
Pablo Robles, Agnes Chang, Lazaro Gamio, Your Home Without China (New York Times)
🔗 https://www.nytimes.com/interactive/2025/04/27/world/asia/china-products-us-tariffs-trump.html
Prasówka bez tematu suwerenności technologicznej prasówką straconą. Tym razem polecam materiał ilustrujący go — dosłownie — od nietypowej strony. Dziennikarze NYT zwizualizowali, jaki procent przedmiotów codziennego użytku używanych przez Amerykanów pochodzi z Chin. Pretekstem do takiego ćwiczenia analitycznego były rzecz jasna cła nałożone przez Trumpa na import towarów z tego kraju. Europy ten kontekst bezpośrednio nie dotyczy, a przedstawione dane mogą się w niektórych przypadkach znacznie różnić. Jednakże z naszej perspektywy ten tekst i wizualizacje są dobrym przyczynkiem do refleksji nad tym, jak ciężko byłoby nam odciąć się od chińskiej elektroniki, jak głębokie są zależności ekonomiczne zachodu od wschodu, czy też, czego brakowałoby nam najbardziej, gdyby tzw. “decoupling” nastąpił z dnia na dzień.
8. Czego o technologiach i nierównościach uczy historia Chin
Peng Zhou, What 2,000 years of Chinese history reveals about today’s AI-driven technology panic – and the future of inequality (The Conversation)
“Kuznets i Piketty pracowali w obrębie dość wąskich ram czasowych” — odważnie pisze we wstępie do tego tekstu jego autor, ekonomista Peng Zhou. Jego ambicją było zbadanie relacji między nierównościami społecznymi a rozwojem technologicznym na obszerniejszym zbiorze danych obejmującym ok. 2000 lat historii Chin. Wnioski z tej analizy stara się odnieść do współczesności, oferując je jako lekcje dla osób zastanawiających się, jak na podziały majątkowe wpłynie popularyzacja systemów sztucznej inteligencji. Są one następujące: 1. rewolucje technologiczne wyzwalają wzrost gospodarczy, ale i wzrost nierówności; 2. pojawiają się instytucje, które mają spowalniać ten drugi proces; 3. nierówności niwelują też wojny i wewnętrzne konflikty polityczne, ale kosztem stabilności społecznej; 4. tę z kolei ludzie próbują przywracać z pomocą nowych norm społecznych, petryfikując jednak przywileje.
9. Gdzie w Afryce big techy szukają taniej pracy
Stephanie Wangari, Gayathri Vaidyanathan, How Big Tech hides its outsourced African workforce (Rest of World)
🔗 https://restofworld.org/2025/big-tech-ai-labor-supply-chain-african-workers/
To tekst sporo krótszy od kobył, jakie zwykle tu polecam, ale wrzucam go do zestawu z dwóch względów. Po pierwsze, bo rola pracowników z różnych afrykańskich krajów w tzw. rewolucji sztucznej inteligencji, choć nagłaśniana od dawna (także przeze mnie), jest wciąż zbyt mało znana. Po drugie, bo tekst zawiera świetne mapy zależności w gospodarce cyfrowej między globalną północą i globalnym południem, które mogą się przydać wielu subskrybującym ten newsletter osobom.
10. O co wojowały Nintendo i Atari
Julien Mailland, How Nintendo Bled Atari Games to Death (The MIT Press Reader)
🔗 https://thereader.mitpress.mit.edu/how-nintendo-bled-atari-games-to-death/
Kolejny raz ostatnią pozycję w prasówce przeznaczam na tematy growe. Tym razem historia o biznesowym beefie dwóch wielkich marek świata growego: Atari, które czasy świetności ma już za sobą i Nintendo, które święci obecnie być może największe w historii triumfy. Do obu mam sentyment. Na Atari (bodajże 800XE) uczyłem się obsługi komputera, uruchamiając proste gry z kaset magnetofonowych. Z kolei Nintendo Switch przyniósł mi w ostatnich latach dużo radości i pewnie jakiś czas po tegorocznej premierze sięgnę po jego następcę. Nie jestem jednak fanbojem żadnej z tych firm, więc do historii opisanej w tekście podszedłem kierowany wyłącznie ciekawością — choć domyślam się, że z fanowskiej perspektywy może mieć inny wydźwięk. A dotyczy ona tego, jak Nintendo blokowało zewnętrznym twórcom projektowanie gier na konsolę Nintendo Entertainment System, i jak Atari próbowało przewalczyć te trudności. Morał z tej opowieści łatwo można byłoby dopasować do innych wydarzeń z przeszłości gospodarki cyfrowej. A brzmi on: “To better understand inflection points, one must look beyond individual genius to the less sexy interplay of engineering, business, and law”.