Prasówka cyfrowa (18.02.2025)
Nigeryjskie bitcoiny, indyjskie mapy Google, cozy games i sojowa prawica
Cześć,
to kolejne zestawienie 10 tekstów z ostatnich dwóch tygodni. Dla przypomnienia: nie jest to przegląd najważniejszych newsów, ale wartej uwagi publicystyki, zwłaszcza takiej z długim terminem ważności. Dobrej lektury!
1. Dlaczego szeryf branży kryptowalut trafił do aresztu w Nigerii
Andy Greenberg, The Untold Story of a Crypto Crimefighter’s Descent Into Nigerian Prison (Wired)
🔗 https://www.wired.com/story/untold-story-crypto-crimefighters-descent-nigerian-prison-binance/
Sagę o konflikcie rządu Nigerii z giełdą krypto Binance śledziłem z nagłówków. Gdy zaczęły informować o aresztowaniu w kraju przedstawicieli firmy, nie wczytywałem się w szczegóły tej sprawy. Nie wiedziałem więc, że jednym z głównych aktorów tego dramatu jest człowiek, który jeszcze kilka lat wcześniej pracował dla amerykańskiej skarbówki, zajmując się najpoważniejszymi przestępstwami w branży kryptowalut. Ujawniał tożsamość ludzi handlujących CSAM, odzyskiwał skradzione bitcoiny na miliardową skalę, śledził obchodzenie międzynarodowych sankcji. Jak więc doszło do tego, że szeryf świata krypto wylądował w nigeryjskim areszcie jako reprezentant topowej giełdy cyfrowych walut? Przez gospodarczy kryzys i zrodzoną z niego frustrację, kolonialny resentyment, ludzką zawziętość i lawinę złych decyzji. Przeczytajcie koniecznie ten reportaż Wired, nawet jeśli łańcuchy bloków kojarzą się wam tylko z osiedlami z wielkiej płyty.
2. Co poezja ma wspólnego z badaniami DNA
Ingrid Wickelgren, The Poetry Fan Who Taught an LLM to Read and Write DNA (Quanta Magazine)
🔗 https://www.quantamagazine.org/the-poetry-fan-who-taught-an-llm-to-read-and-write-dna-20250205
Coraz częściej dochodzę do przekonania, że w branży sztucznej inteligencji najciekawsze rzeczy dzieją się tam, gdzie mało kto patrzy. Przykładem są choćby eksperymenty z wykorzystaniem doświadczeń płynących z prac nad dużymi modelami językowymi w naukach biologicznych, gdzie uczenie maszynowe od dawna wykorzystuje się z sukcesami. Generatory tekstów i obrazów niekoniecznie znajdują w nich zastosowanie, a wręcz mogą szkodzić ich rozwojowi przez plagę śmieciowych prac paranaukowych. Co innego założenia teoretyczne stojące za tymi narzędziami i doświadczenia z uczeniem komputerów posługiwania się językiem. Jak opowiada w tym wywiadzie dla magazynu Quanta Brian Hie, sekwencje DNA też napisane są specyficznym językiem. W pracy naukowej i zawodowej stara się nauczyć sztuczną inteligencję, jak go czytać, pisać, interpretować. A nawet halucynować, bo, jak podkreśla, w jego działce problemy z wiarygodnością LLMmów stanowią ich zalety.
3. Za co tech branża pokochała jiu-jitsu
Ezra Wallach, How jiu-jitsu stole tech’s heart (The San Francisco Standard)
🔗 https://sfstandard.com/2025/02/16/san-francisco-tech-workers-love-jiu-jitsu/
Przygodę ze sztukami walki (przynajmniej tę dotychczasową) zakończyłem w wieku lat 7, na poziomie 12 kyu w aikido. Do dziś umiem zrobić eleganckie mae ukemi, ale na tym moje zdolności się kończą. Mimo to lubię słuchać i czytać o sportach walki, a o (brazylijskim) jiu-jitsu w szczególności. Jiu-jitsu i BJJ to dla mnie przede wszystkim fascynujący kulturowy fenomen. By go zrozumieć, warto posłuchać np. odcinka Działu Zagranicznego z Krzysztofem Łukaszewiczem, który świetnie przybliża korzenie sportu i szalone perypetie brazylijskiej rodziny Gracie. Co to wszystko ma wspólnego z tematami cyfrowymi? Odkąd jiu-jitsu z Japonii przez Brazylię trafiło do Doliny Krzemowej — bardzo wiele! Największym apostołem BJJ w branży jest Mark Zuckerberg, ale na macie kula się dużo więcej osób. Linkowany wyżej niedługi reportaż z San Francisco daje ciekawy wgląd w to, co poza modą ciągnie programistów do zapasów. Nie unika problematycznych wątków, na czele ze wzrostem znaczenia maczyzmu jako ideologii w cyfrowych korporacjach, co stanowi jedno z wytłumaczeń popularności sztuk walki. Patrzenie na fascynację klasy zabiurkowej treningami BJJ, czy w ogóle na sam ten sport, jedynie jako na przejaw kultu agresji, toksycznej męskości, byłoby dużym błędem. Magnetyczna moc maty bierze się też z innych, lepszych źródeł. Cytowany w tekście trener opowiada wręcz, że stara się odsiewać ludzi, którzy przychodzą do jego dojo z niezdrowych pobudek. Zapasy nie muszą uwalniać toksyny tech broizmu, ale mogą okazać się na nią lekarstwem. Jak mówi jeden z cytowanych w tekście trenujących: “Jeśli jesteś w stanie przezwyciężyć to, że ktoś założył ci gilotynę, to możesz przezwyciężyć także inne rzeczy”.
4. Jakiej sztucznej inteligencji potrzebuje Europa
Daron Acemoğlu, Big Tech’s AI Isn’t The Future Europe Needs (Geopolitique)
🔗 https://geopolitique.eu/en/2025/02/10/big-techs-ai-isnt-the-future-europe-needs/
Gdy Daron Acemoğlu, Simon Johnson i James Robinson otrzymali kilka miesięcy temu ekonomicznego Nobla, oficjalnie była to nagroda za „badania nad tym, jak powstają instytucje i jak wpływają na dobrobyt”. Panuje jednak powszechne przekonanie, że na decyzję Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk wpłynęło zaangażowanie pierwszego z laureatów w badania ekonomicznych skutków rozwoju sztucznej inteligencji. Co prawda w ubiegłorocznym rozdaniu przyznano też innego, ważniejszego “Nobla za AI” - w fizyce, dla Geoffreya Hintona, jednego z ojców technologicznej rewolucji i twórców laboratorium AI w Google. W przeciwieństwie do informatyka głoszącego apokaliptyczne wizje zagłady świata przez superinteligencję, ekonomista jest raczej technosceptykiem obawiającym się głupoty algorytmów. Nagroda dla Acemoğlu była więc postrzegana jako ukłon wobec środowisk zdystansowanych wobec rewolucyjnych haseł związanych z AI. Wyrazicielem ich poglądów jest także w linkowanym tekście - komentarzu do szczytu “AI Action”, który odbywał się w zeszłym tygodniu w Paryżu. Acemoğlu zarysowuje dwie ścieżki rozwoju AI. Pierwsza, której celem jest tzw. AGI, przynajmniej dorównująca ludziom superinteligencja, umacnia po drodze istniejące podziały władzy, w tym władze big techów. Druga wiedzie ku propracowniczej, proludzkiej AI. Części krytycznie nastawionych do technologii osób może się to wydawać oksymoronem. Acemoğlu zwraca jednak uwagę, że sztuczna inteligencja, która nie jest synonimiczna z generatywnymi narzędziami pokroju czatbotow, już teraz ułatwia ludziom pracę. Co ciekawe, w podpisanej przez uczestników paryskiego szczytu (poza Wielką Brytanią i USA) deklaracji wybrzmiewa wiele postulatów Acemoğlu. Być może jest wciąż szansa, by nadać rozwojowi technologii korzystniejsza dla świata, choć niekoniecznie dla interesów inwestorów, trajektorię.
5. Jak poskładać europejski stos technologiczny
Francesca Bria, Andrea Renda, A bold proposal to build the ‘EuroStack’ – because doing nothing isn’t an option anymore (CEPS)
Do tego, by rozwijać sztuczną inteligencję „po europejsku” nie wystarczą dobre chęci i jeszcze lepsze regulacje. Potrzeba przede wszystkim technologicznej suwerenności. W poprzednim newsletterze linkowałem wywiad o tym koncepcie z Cecilią Rikap. Pisałem tam: “Próby uniezależnienia Brazylii od tych [cyfrowych] firm, w których uczestniczyła Rikap, nie są (…) historią sukcesu. Co ciekawe, zdaniem badaczki, większe szanse na jego osiągnięcie ma Unia Europejska, której także suflowała pomysły”. Cyfrowej suwerenności UE dotyczy tekst, który polecam w tym tygodniu. Jego współautorka Francesca Bria przewodziła zespołowi, który 13 lutego przedstawił raport nt. EuroStacku. W tekście dla CEPS wraz z Andreą Rendą opisuje w skrócie (bo sam raport liczy sobie niemal 130 stron) założenia tej idei. Wyjaśniają, z czego składa się technologiczny stos, po co Europie własne zasoby na każdym jego poziomie, co obecnie stoi na przeszkodzie holistycznemu podejściu do infrastruktury i czego (jakich regulacji, ile pieniędzy) potrzeba, by te przeszkody pokonać. Warto zapoznać się z tym sprzedażowym pitchem tej ambitnej i zyskującej na rozpoznawalności inicjatywy — a jeszcze bardziej z samym raportem.
6. Za co Francuzi aresztowali CEO Telegrama
Darren Loucaides, Inside the Bust That Took Down Pavel Durov—and Upended Telegram (Wired)
🔗 https://www.wired.com/story/pavel-durov-arrest-telegram-content-moderation/
Prawie pół roku trzeba było czekać na tekst opisujący kulisy aresztowania Pawła Durowa, CEO Telegramu. Nie jest to chyba jeszcze wersja ostateczna historii, ale naświetla wiele niejasnych dotąd wątków, przede wszystkich dotyczących motywacji francuskich służb. Jak wynika z tekstu, kierowały się logiką „przebranej miarki”, zirytowane ostentacyjnym brakiem współpracy ze strony Telegramu. Aresztowanie szefa platformy było radykalnym krokiem i… chyba przyniosło skutki. Telegram to wciąż bagno, ale teraz jego właściciel ustawił przynajmniej skrzynkę i odbiera pocztę. Nie utrudnia też odławiania z odmętów szlamu co groźniejszych potworów. Co prawda ja wciąż mam poczucie, że to bagno należy po prostu osuszyć — i to pomimo, że stanowi schronienie dla wielu osób i środowisk, które nie robią nic złego (np. białoruskiej opozycji).
7. Jak społecznościówki zaburzają Amerykanom obraz rzeczywistości
Adam Serwer, Americans Are Trapped in an Algorithmic Cage (The Atlantic)
🔗 https://www.theatlantic.com/ideas/archive/2025/02/trump-administration-voter-perception/681598/
Zgodnie z prawem Brandoliniego “Ilość energii potrzebnej do obalenia bzdur jest o rząd wielkości większa niż ta potrzebna do ich wyprodukowania”. Dzieje się tak m. in. ze względu na to, że na drodze prostującym kłamstwa i półprawdy stoją wyspecjalizowane w ich rozprzestrzenianiu algorytmy. Jak przekonuje Adam Serwer, media społecznościowe tworzą dziś przez to o wiele trudniejsze warunki do walki z propagandą niż miało to miejsce w poprzednich dekadach. Administracja Busha, podobnie jak obecny gabinet Trumpa, także usilnie próbowała tworzyć alternatywną rzeczywistość, by uzasadnić np. inwazję na Irak. Ówczesny ekosystem medialny był jednak odporniejszy na te starania, miał więcej wentyli bezpieczeństwa. Pozytywną rolę odgrywały choćby blogosfera i sieć tzw. indymediów. Ten ekosystem uległ jednak degradacji (dobrze opisał ten proces Karl Bode, którego tekst kiedyś tu już linkowałem), a skomercjalizowany, społecznościowy internet z Xitterem i Facebookiem na czele dziś częściej zamyka Amerykanów w klatce kłamstw niż pomaga w piłowaniu jej krat.
8. Czym jest sojowa prawica
Maxa Reada mógłbym wrzucać do każdego wydania tego newslettera, ale dawkuję sobie tę przyjemność. Uznałem jednak, że tym razem warto, by zapoznać was z pojęciem sojowej prawicy. To „prawicowcy, którzy przyjęli pozę wrażliwej, pokrzywdzonej ofiary oraz żenujący styl retoryczny i osobowościowy, który przez ostatnie 10 lat przypisywali liberałom”. Lub też, jak ustaliliśmy na Bluskaju, “hipster prawica + kultura graczy”. Sojowa prawica nie jest bowiem prostą obelgą, ale bogatym tekstem, palimpsestem, na którym zapisał się gamergate, alt-right, czy kultura twitterowych niebieskich ptaków. Read, jeden z najlepszych antropologów cyfrowej kultury, oddziela, analizuje i ponownie łączy te warstwy, ilustrując tekst przykładami sojowości współczesnej prawicy. Przeczytacie, zrozumiecie, i zaczniecie dostrzegać soję wokół siebie.
9. Skąd w Indiach brały się wypadki użytkowników Google Maps
Ananya Bhattacharya, Is Google Maps fatally misleading drivers in India? It’s complicated (Rest of World)
🔗 https://restofworld.org/2025/google-maps-india-misdirection-fatal-accidents/
W jednym z odcinków amerykańskiej wersji The Office Michael Scott wjeżdża samochodem do stawu, bo źle interpretuje wskazówki nawigacji głosowej. Do sytuacji dochodzi w trakcie objazdu po klientach, którym Michael chce udowodnić, że ludzie to lepsi sprzedawcy od świeżo wdrożonego w firmie e-sklepu. Interpretuje więc własny swój wypadek jako kolejny dowód, że nowe technologie są do niczego. Do podobnych wniosków prowadziły wiele osób w Indiach historie (czasem tragiczne) o ludziach, którzy za bardzo zaufali mapom Google. Jak pokazuje reporterka Rest of World, sprawa jest bardziej skomplikowana. Problemem bywa choćby zła jakość danych, których źródłem są np. jeżdżący niezgodnie z przepisami kierowcy. Co ciekawe, Google Mapsom mierzącym się z wizerunkowymi problemami wyrosła w Indiach solidna konkurencja. Choć ona także nie zawsze radzi sobie z lokalnymi wyzwaniami, to indyjski przypadek zdaje się być dowodem, że rywalizacja na cyfrowym rynku to korzyści dla konsumentów. Od zawodnych technologii gorsze są tylko zawodne technologiczne monopole.
10. Dlaczego warto grać w przytulne gry wideo
Tiana McGee, Daisy Chung, Dea Bankova, Julia Wolfe, Cozy comfort (Reuters)
🔗 https://www.reuters.com/graphics/VIDEO-GAMES/MENTAL-HEALTH/akpeewkqgpr/
Trochę oszukuję, umieszczając ten materiał w newsletterze, bo nie pochodzi z ostatnich dwóch tygodni, jest nieco starszy. Dopiero teraz wypłynął jednak w kanałach, które śledzę, a jest tak wspaniale zaprojektowany, że żal byłoby mi się nim nie podzielić. Ten popularnonaukowy artykuł o historii cozy gamingu i badaniach nad wpływem przytulnych gier na zdrowie psychiczne jest jednocześnie… cozy grą. Nie będę zdradzał szczegółów, ograniczę się do informacji, że w trakcie przewijania strony będziecie mieć okazję wcielić się w uroczą rzodkiewkę i przeżyć kilka przygód w pikselartowym świecie. Sam tekst, choć ciekawy, gra tu drugie skrzypce. Mimo to nawet weterani Stardew Valley czegoś się z niego dowiedzą — np. o związkach między graniem a medytacją. Z kolei osoby, które nie mają doświadczeń z przytulnym graniem (bo nie grają w ogóle lub tylko w mało przytulne gry) powinien dobrze wprowadzić w temat i zachęcić, by dać cozy grom szansę. Warto!
Proszę, unikajmy określania nieprawidłowych wyników otrzymanych z LLM jako "halucynacji". Sugeruje to, że takie sytaucje są pewnymi wyjątkami podczas gdy "halucynacja" jest normalnym trybem pracy LLM. Po prostu częściej lub rzadziej jest spójna z prawdą.
Gdy czytam w mediach wypowiedzi publicystów, jak i "cywili", to przewija się tam sposób patrzenia na AI jako na, cóż, inteligencję. A tam przecież nie ma żadnych procesów myślowych, wnioskowania itp. (pomijam będące w powijakach prace nad lekkim poprawieniem tego stanu rzeczy). Wszystko jest halucynacją, gdzie najczęściej przyjmowaną metryką jakości nie jest zgodność z prawdą, a właśnie umiejętność okłamywania nas (Test Turinga mógł być złym pomysłem ;)). Dlatego z tym większym przerażeniem czytam pomysły Piżmona na optymalizacje pracy instytucji przez zastępowanie pracowników LLMami.
</koniec narzekania>
Dzięki za kolejną ciekawą paczkę linków.