Prasówka cyfrowa (27.05.2025)
Smartfony na wojnie w Syrii, "tryb demona" Muska i scamowanie babć
Cześć,
oto kolejne zestawienie 10 tekstów o tematyce okołocyfrowej z dwóch tygodni (14-27.05). Dla przypomnienia: nie jest to przegląd najważniejszych newsów, ale wartej uwagi publicystyki, zwłaszcza takiej z długim terminem ważności. Dobrej lektury!
1. Czy apka na telefony doprowadziła do upadku reżimu Asada
Kamal Shahin, How a Spyware App Compromised Assad’s Army (New Lines Magazine)
🔗 https://newlinesmag.com/reportage/how-a-spyware-app-compromised-assads-army/
Kulisy upadku syryjskiego reżimu Asadów pod koniec ubiegłego roku dopiero wychodzą na jaw. Jeden z nowych wątków opisuje ten reportaż. Chodzi o oprogramowanie szpiegujące, którym infekowano telefony wojskowych. Umożliwiało ono przede wszystkim śledzenie ruchów armii i zdalne namierzanie celów. Najciekawsze w tej opowieści było dla mnie to, jak aplikacja trafiała na smartfony — zobowiązanych w teorii do dbałości o cyberbezpieczeństwo — żołnierzy. Autor nie wskazuje jednoznacznie, kto odpowiada za cyberatak, opisuje za to, jak go przeprowadzono. Kluczem było wykorzystanie złej sytuacji gospodarczej w Syrii. Wśród biedujących żołnierzy za pośrednictwem Telegramu rozprzestrzeniała się apka STFD-686, dzięki której mogli wnioskować o pomoc materialną. Jej nazwa pochodziła od nazwy organizacji humanitarnej Syria Trust for Development nadzorowanej przez żonę Baszara al-Asada. Zwabieni wizją pieniężnej zapomogi żołnierze instalowali szpiegujące oprogramowanie, zmieniając swoje telefony w narzędzia sabotażu.
2. Na czym polega “tryb demona” Elona Muska
John Merrick, Delete, Delete, Delete (The BREAK—DOWN)
🔗 https://www.break-down.org/post/delete-delete-delete
Jeśli kiedyś powstanie esej całościowo podsumowujący postać Elona Muska, to zapewne z miejsca dostanie Pulitzera. To nie jest aż tak dobry tekst - co nie znaczy, że nie warto go przeczytać. Zaletą kolejnych prób złapania esencji Muskizmu jest to, że nawet gdy chybiają, to dokładają się do wspólnego wysiłku, wskazując i rozpisując w szczegółach jakiś nowy element jego życiowej czy biznesowej filozofii. Tak jest też w tym przypadku. John Merrick skupia się na dwóch aspektach publicznej działalności Muska: kreatywnej destrukcji — “trybie demona” symbolizowanym przez hasło „Delete, Delete, Delete” — i technologicznym solucjonizmie. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy na tym fundamencie zaczyna budować szerszą krytykę zielonego kapitalizmu, czyniąc szefa Tesli jego symbolem. Nie wiem, czy to do końca uczciwe, sam Merrick zwraca zresztą uwagę na cynizm i labilność Muska, przez które zapisywać można go do różnych obozów. W pewnym momencie pisze, że (podkreślenie moje) „(…) the biggest issue with Musk’s vision for the world, _and that of the wider tech industry right_, is more conceptual”, by po chwili przejść do krytyki filozofii politycznej Doliny Krzemowej autorstwa Henry’ego Farrella (przewijającego się parokrotnie w moich prasówkach). Wydaje mi się, że na obecnym etapie ewolucji Muska trzeba go traktować jako byt reprezentujący raczej ekstremum, a nie medianę, nawet gdy mowa o prawicowej części branży technologicznej w USA. Mimo tych zastrzeżeń, zachęcam do lektury, bo wiele w tym tekście trafnych spostrzeżeń.
3. Jak zostać gwiazdą muzycznych serwisów streamingowych
Kate Knibbs, ‘A Billion Streams and No Fans’: Inside a $10 Million AI Music Fraud Case (Wired)
🔗 https://www.wired.com/story/ai-bots-streaming-music/
Jednym z najważniejszych skutków rozwoju technologicznego jest wynajdywanie nowych przestępstw. To reportaż o jednej z takich innowacji: oszustwie streamingowym. Mike Smith, bohater tej historii, zarobił między 2017 a 2024 rokiem ponad 10 mln dolarów, ładując na portale streamingowe generowane z użyciem sztucznej inteligencji utwory, a następnie nabijając im odsłuchania dzięki armii botów. Utwory takie jak “Zygophyllaceae” i wykonawcy pokroju “Calm Knuckles” mieli miliony wyświetleń i zero ludzkich fanów. Co ważne w tej historii, dla Smitha oszustwo streamingowe było jedynie środkiem do celu. Dzięki tym pieniądzom realizował inne swoje artystyczne projekty. Czytając o tyh przygodach, przez którą przewijają się m. in. Snoop Dogg, RZA z Wu-Tang Clanu i DJ Khaled, miałem w tyle głowy jedną myśl. Wspominając “duchy ze Spotify” (anonimowych artystów, których treści generują aktywność na platformie, a którym nie trzeba płacić), dumałem mianowicie nad tym, jak cienka w cyfrowej gospodarce jest granica między innowacyjnością a przestępstwem…
4. Jak sztuczna inteligencja rewolucjonizuje biologię konserwatorską
Jim Robbins, Out of the Wild: How A.I. Is Transforming Conservation Science (YaleEnvironment360)
🔗 https://e360.yale.edu/features/artificial-intelligence-conservation
Biologia konserwatorska mierzy się z podobnym problemem co wiele innych nauk o rozbudowanym aparacie archiwistycznym: za dużo danych, za mało zasobów, by je przetwarzać. Część naukowców popycha to ku intensywnemu wdrażaniu w swojej pracy narzędzi wykorzystujących systemy sztucznej inteligencji. Co jak co, ale szukać prawidłowości, identyfikować wzorce, to one potrafią. Entuzjaści wskazują na możliwości płynące z użycia technologii. Z jej pomocą możliwe jest np. nieinwazyjne monitorowanie wilczych watah, walka z kłusownikami dzięki wykrywaniu dźwięków wystrzałów, czy identyfikowanie w nagraniach ptasich treli odgłosów pojedynczych osobników. Nie wszyscy w środowisku naukowym zgadzają się jednak, że sztuczna inteligencja przynosi biologii konserwatorskiej więcej korzyści niż szkód. Argumenty przeciwników wykorzystywania SI to np. ryzyko postępującego zamykania się naukowców w gabinetach i przed komputerami czy marginalizowanie źródeł wiedzy nieobecnych w zbiorach danych, którymi trenowane są modele, np. wiedzy tubylczej. Jak mówi jeden z cytowanych w tekście biologów: “I know people who are modeling owls and owl habitat who have never seen an owl”. Myślę, że osoby zajmujące się innymi dziedzinami nauki odnajdą w tym tekście wiele osi sporu i argumentów znanych ze swojej działki. Ja przynajmniej jako socjolog sporo ich w nim dostrzegłem.
5. Ile energii zużywa tak naprawdę korzystanie z modeli SI
James O'Donnell, Casey Crownhart, We did the math on AI’s energy footprint. Here’s the story you haven’t heard (MIT Technology Review)
🔗 https://www.technologyreview.com/2025/05/20/1116327/ai-energy-usage-climate-footprint-big-tech/
Pozostając na styku refleksji środowiskowej i technologicznej, polecam tekst z serii Power Hungry: AI and our energy future, którą opublikował ostatnio MIT Technology Review. Ten konkretny jest próbą oszacowania na podstawie dostępnych danych energochłonności różnych czynności wykonywanych z użyciem systemów sztuczej inteligencji. Jego ogromną zaletą jest przystępność w tłumaczeniu i ilustrowaniu wizualizacjami zagadnienia. Zaczyna od tłumaczenia podstawowych pojęć, jak “trenowanie”, “inferencja”, “czipy”, by stopniowo budować z tych mniejszych elementów złożony obraz. A jest on bardzo złożony. Odpowiedź na pytanie o energochłonność SI to jedno wielkie “to zależy”: jak duży jest model; czy generuje tekst, obraz czy wideo; jak skomplikowany jest prompt. Mając istatecznie określony zestaw takich podstawowych wartości, można przejść do rozważań nt. emisyjności SI. Tu w grę wchodzi przede wszystkim lokalizacja centrów danych i lokalny miks energetyczny. Wszystko dodatkowo - i niestety znacznie - komplikuje brak przejrzystości firm z branży SI. Wyliczenia z linkowanej analizy opierają się na szacunkach, zaokrągleniach, nieweryfikowalnych założeniach. Dyskusja o standardach raportowania energochłonności i emisyjności w branży SI dopiero się zaczyna. Czas najwyższy, bo jak przestrzegają na wstępie autorzy tej ważnej analizy: “(…) it’s likely that our AI footprint today is the smallest it will ever be”.
6. Dlaczego Chilijczycy są ofiarami nowej rewolucji przemysłowej
Karen Hao, The real cost of AI is being paid in deserts far from Silicon Valley (Rest of World)
🔗 https://restofworld.org/2025/ai-resource-extraction-chile-indigenous-communities/
I jeszcze jeden tekst technologiczno-środowiskowy — tym razem fragment poświęconej OpenAI książki Empire of AI autorstwa Karen Hao. Słyszałem o niej dużo dobrego, a dodatkową rekomendacją jest fakt, że Sam Altman zniechęca do jej lektury. W wycinku opublkowanym przez Rest of World Hao pisze o roli, jaką na mapie tytułowego “imperium AI” odgrywa Chile. Produkowane przez kraj miedź i lit to metale wykorzystywane szeroko w cyfrowej gospodarce, m. in. przy budowie “megacampusów” centrów danych. Lokalna ludność, jak wiele narodów globalnego południa, ponosi jednak wyłącznie koszty szału na sztuczną inteligencję. Hao zwraca przy tym uwagę na podwójną tragedię chilijskich indian: są ofiarami nowej, przemysłowej rewolucji, ale także stereotypizacji poprzez czatboty, produkty tej rewolucji.
7. Jak się scamuje mamy i babcie
Maggie Harrison Dupré, Slop Farmer Boasts About How He Uses AI to Flood Social Media With Garbage to Trick Older Women (Futurism)
🔗 https://futurism.com/slop-farmer-ai-social-media
Jesse Cunningham to jeden z wielu twórców farm treści generowanych z pomocą sztucznej inteligencji. Specjalizuje się w produkowaniu papki dla kobiet po 50-tce. Jednak w przeciwieństwie do anonimowych farmerów, z otwartą przyłbicą opowiada o swoich strategiach i planach. Warto o nich poczytać, by lepiej bronić — się, swoich bliskich — przed zalewem generowanych obrazków, porad ogrodniczych czy przepisów kulinarnych. Bywają zmyślne, a ich twórcy potrafią grać na zainteresowaniach, kompleksach, lękach czy tęsknotach starszych osób. Na własne oczy przekonałem się o tym, gdy trafiłem na stronę z polskojęzycznym slopem wiejsko-religijnym. Opisywany w tekście Cunningham nie należy chyba jednak do aż tak przebiegłych osób (choć nie można mu odmówić cynizmu), o czym najlepiej świadczy ten cytat: “At one point, Cunningham triumphantly declares that he's «starting new pages in the recipe niche» and wants «to disrupt that whole industry» because, in his telling, it's «ripe for the taking.» «Going back to the AI recipes, do you know if they actually work?» someone asks Cunningham later in the clip. «Of course they work. ChatGPT told me they work,» Cunningham, who looks genuinely baffled by the question, responds. «What kind of question is that?».
8. Czy Google pogrzebie internet
John Herrman, Google’s AI Is Burying the Web Alive (New York Magazine / Intelligencer)
🔗 https://nymag.com/intelligencer/article/google-ai-mode-search-results-bury-the-web.html
Dawno nie było w prasówkach tekstu Johna Herrmana. Tym razem jeden z moich ulubionych felietonistów-technologistów podsumował swoje doświadczenia z trybem AI Google — narzędziem mającym stanowić pomost między czatbotami a wyszukiwarkami. Herrman zwraca jednak uwagę, że dewaluując linki, nie stanowi ewolucji Searcha, ale brutalna rewolucję. I to taką, która może dosłownie zagrozić internetowi jaki znamy. Oddając mu głos: “In its drive to embrace AI, Google is further concealing the raw material that fuels it, demoting links as it continues to ingest them for abstraction. Google may still retain plenty of attention to monetize and perhaps keep even more of it for itself, now that it doesn’t need to send people elsewhere; in the process, however, it really is starving the web that supplies it with data on which to train and from which to draw up-to-date details”. W moim tekście o ewolucji wyszukiwarki sprzed nieco ponad roku postawiłem nieco ostrożniejszą tezę. Wypieranie praktyki googlowania konwersacjami z czatbotem zagraża przede wszystkim “internetowi powierzchniowemu” — to odwołanie do teorii rozdwajania się sieci Mii Sato. Społecznościowy internet platform i innych miejsc, którym do życia nie jest potrzebny ruch z wyszukiwarki, raczej przetrwa. Mimo wszystko zmiana opisywana przez Herrmana może być ogromna i przeorać gospodarkę cyfrową. A wszystko to w pogoni za zyskami z inwestycji w generatywną sztuczną inteligencję.
9. Czy branża SI wydostanie się z “niecki rozczarowania”
Welcome to the AI trough of disillusionment (The Economist)
🔗 https://www.economist.com/business/2025/05/21/welcome-to-the-ai-trough-of-disillusionment
Krzywa innowacji firmy Gartner to popularne narzędzie do oceny stanu dojrzałości nowej technologii. Korzysta z niego wiele osób zajmujących się foresightem czy łowieniem trendów. Publikacje z serii “Hype Cycle” publikuje też sama firma. Linkowany tekst z The Economist poświęcony jest jednemu z etapów tytułowego cyklu, mianowicie “niecce rozczarowania”. Lądują w niej ci, którym eksperymenty z technologią nie wychodzą, którzy przecenili jej możliwości, nie zrozumieli ograniczeń. Tekst wylicza sygnały wskazujące, że coraz więcej firm wpada właśnie (lub za chwilę zacznie wpadać) do tej niecki. Opisuje też powody tej sytuacji. Ostatecznie jest jednak techoptymistyczny: problem z niecką potrwa mniej więcej do końca przyszłego roku, a tych, którzy przetrwają upadek czekają profity.
10. O czym śniły komputery
Nora Claire Miller, Recurring Screens (The Paris Review)
🔗 https://www.theparisreview.org/blog/2025/05/20/recurring-screens/
Na koniec klasycznie coś lżejszego. Jestem na tyle młody, że wygaszacze ekranu nie kojarzą mi się w ogóle z ich pierwotną funkcją: zapobieganiem wypalaniu się luminoforu. Poetka Nora Claire Miller wyrusza od tej ciekawostki w wędrówkę po swoich doświadczeniach ze screensaverami — a w zasadzie z wpatrywaniem się w nie. W czasie lektury porzypominałem sobie, jak w dzieciństwie mnie też zdarzało mi się zagapić na wędrówkę po 3D Maze albo dać się zahipnotyzować 3D Pipes. Muszę przyznać Miller rację, że doświadczenia te miały w sobie coś nierzeczywistego. “Every time it sleeps, the computer dreams its recurring dreams” pisze. W moim przypadku fascynacja komputerową grafiką w połączeniu z dziecięcą wyobraźnią sprawiały, że oglądanie wygaszaczy ekranu było jak wędrówka po świecie komputerowych snów. Może lektura tego tekstu także w was wzbudzi wspomnienie podobnych doświadczeń.